środa, 10 kwietnia 2013

Pora na zmiany

Chyba każda z nas ma potrzebę zmian w swoim wyglądzie, co jakiś czas, a zwłaszcza gdy po długiej i ponurej zimie nadchodzi (małymi krokami, ale zawsze..) upragniona wiosna i cudowna perspektywa słońca na niebie i ciepłych wieczorów.
Mi taka zmiana zawsze kojarzy się ze zmianą na głowie. Czyli nową fryzurą, czy też kolorem włosów.
Od jakiegoś czasu po głowie (dosłownie i w przenośni) chodzi mi rozjaśnienie włosów, nadanie im życia i blasku. Od wielu miesięcy do znudzenia, co 3 tygodnie, raczę się farbą w odcieniu kasztanowego brązu i mimo, że lubię ten kolor, czuję się w nim dobrze, marzę o jakiejś mini-zmianie, zwróceniu się ku wiośnie i pięknej pogodzie.
Wizyta u fryzjera ustawiona na piątek.
Oto mój cel:




Zdaję sobie sprawę, że aby uzyskać taki wielowymiarowy kolor, potrzeba będzie co najmniej 2-3 wizyt w salonie, ale chyba warto spróbować.
Kilka lat temu przeszłam metamorfozę koloru, z czarnego na  średni blond, trwało to prawie pół roku, ale efekt był  udany. Teraz oglądając zdjęcia myślę, że odcień był trochę za żółtawy, ale na tamten czas byłam zadowolona. Do czasu, gdy zachciało mi się LEKKO przyciemnić włosy, do  ciemnego blondu, i w ramach zaoszczędzenia na fryzjerze, zakupiłam farbę Garniera z przepiękną modelką na pudełku, modelką o wymarzonym odcieniu włosów, który po nałożeniu na mój świeżutki blond zamienił je w brunatno-czarnawą matową masę. Byłam naprawdę załamana. Tyle czasu, pieniędzy i poświęcenia kosztowało mnie dojście z czerni do blondu, a tu jeden kwadrans, jedna ohydna farba i koniec z jasnymi włosami.. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy więcej takich eksperymentów ze sklepowymi pseudo-farbami, które nas zwodzą i wypaczają kolor. 
Dlatego też w piątek czeka mnie wydatek, ale skoro uczciwie i ciężko na to pracuję, nie mam wyrzutów. Mam tylko nadzieję, że będę zadowolona i fryzjerka odbierze jasno mój przekaz.
Niebawem zdjęcia PO.

Pozdrawiam



piątek, 29 marca 2013

Pharmaceris- puder w kremie

Tydzień temu, z braku czasu na książkę, ale z kilkoma minutami na wypicie kawy, do towarzystwa kupiłam magazyn "Party", którego JEDYNĄ zaletą było to, że dołączono darmową próbkę pudru/podkładu w kremie Pharmaceris.



Próbka tego oto podkładu zachęciła mnie do wypróbowania go następnego ranka, podczas nakładania makijażu. Trafił mi się odcień Sand 02.

Oto zdjęcia przed i po. Sami oceńcie efekt. Jak dla mnie podkład ten spisuje się na złoty medal!
Mam cerę naczynkową, policzki lekko zaróżowione, dlatego nie używam różu w kamieniu, nie wyglądam korzystnie.
Krycie oceniam w skali 10 na 9 punktów. Zdjęcie przed zrobione bez lampy, żeby widoczne były zaczerwienienia. Zdjęcie po z użyciem lampy, ale efekt bez lampy wygląda tak samo.


PRZED:


PO:





Jestem  z tego kosmetyku bardzo zadowolona. Nie zapycha porów, doskonale wygładza wszystkie nierówności, nie wysusza, widać, że skóra oddycha i przede wszystkim- nie tworzy efektu maski. Do kupienia w aptekach, cena 39,90PLN.
Polecam!!


Wiosna..?

I jak, w takich okolicznościach przyrody, mieć chęć do wstawania rano z łóżka, sprzątania, czy o zgrozo- mycia okien?








Nie podoba mi się to, nic a nic. Ostatnio słyszałam w TV, że wkrótce w Polsce będziemy mieli tylko dwie pory roku- lato i zimę. Faktycznie, od kilku lat po mroźnej zimie z dnia na dzień nadchodzą ciepłe dni, które z minuty na minutę przeistaczają się w istną patelnię.

Znacznie bardziej rajcują mnie takie widoki..







Pozdrawiam Was przed-świątecznie.

czwartek, 28 marca 2013

Przeczytane

Ostatnie dni nie sprzyjały niestety czytaniu książek. Czasu ciągle brak. Dzień goni następny, ta niekończąca się zima za oknem, śnieg po kostki, zima wiosną, dużo pracy w pracy, co przełożyło się na kompletny brak mocy wieczorami, jedynie spanie może uratować...
Mimo wszystko, udało mi się przeczytać jedną z nowszych książek Harlana Cobena, "Wszyscy mamy tajemnice".



Twórczość Harlana Cobena znam od wielu lat. W mojej domowej biblioteczce na półkach siedzi sobie kilka jego pozycji, miedzy innymi najlepsza z najlepszych, czyli "Nie mów nikomu". Książka ta zapoczątkowała wielką sławę pisarza, przysporzyła mu tysiące fanów na całym świecie. Jeśli nie czytaliście- polecam!!
"Wszyscy mamy tajemnice" nie jest książką, która powala na kolana i sprawia, że serce szybciej bije. czytałam ją na raty przez kilka dni, ale wynikało to raczej ze wspomnianego wcześniej braku czasu i sił witalnych.
Książka jest dobra, ale nie bardzo dobra. Typowo męska sensacja, napisana czysto i przejrzyście, krótko i na temat. Główny wątek to tajemnicza miłość, nagłe zgony, uzależnienie od heroiny, układy i wzajemne powiązania  w światku przestępczym. Miejscami nudnawa, druga połowa znacznie ciekawsza. Przeczytałam-mam opinię. Ale czy polecam, trudno powiedzieć. Mój smak książkowy został rozpieszczony sensacją rodem ze Skandynawii. Po Perssonie, Lackberg czy Nesserze, mało co jest w stanie mnie zadziwić i oczarować..
Tak czy siak- czytajmy!! W czytaniu siła i moc:) 

Tymczasem zaczęły się ferie. Odpoczywam.



Paznokciowi wybawcy- odświeżenie tematu

Jakiś czas temu pisałam post na temat moich paznokci. O trudnych początkach, gdy paznokcie były w bardzo opłakanym stanie; na marginesie- bardzo żałuję  że nie zrobiłam wówczas zdjęć "na pamiątkę"..
Paznokcie były krótkie, prawie nierealne było zapuszczenie ich choćby o dwa milimetry, od razu łamały się, haczyły ubrania, były postrzępione na końcach i miękkie, jak kartka papieru. Od kiedy zaczęłam stosować regularnie moją ukochaną odżywkę Eveline, paznokcie przeżywają swoje prosperity, NIGDY nie były tak długie!!!







Paznokcie są twarde, mają jednolity kolor (jedynie na końcówkach kilka drobnych białych plamek, ale od zawsze tak już mam), nie łamią się, szybko rosną.

Oto moi wybawcy i moje niezastąpione trio:







Od lewej:


  • Multiodżywcza oliwka do paznokci i skórek- GENIALNA!!! Stosuję tak często, jak mam ku temu okazję i wolnych 5 minut. Odżywka ślicznie pachnie i faktycznie działa.
  • Numer 1 na świecie- Paznokcie twarde i lśniące jak diament. Stosuję od około 2 miesięcy, codziennie nakładam jedną warstwę, po 5 dniach zmywam i nakładam od nowa. Jeśli chcę pomalować paznokcie lakierem, wówczas nakładam tylko jedną warstwę a na nią lakier.
  • 3 w 1- 60-sekundowy wysuszacz, utwardzacz i nabłyszczacz. Rewelacyjny produkt. Po jego użyciu, lakier błyskawicznie wysycha i przedłużona zostaje jego trwałość.

Zaprezentowane produkty sprawiły, że jestem dumna ze swoich dłoni. mam piękne i długie paznokcie, nie muszę katować ich tipsami, a taką opcję rozważałam i nawet byłam umówiona z kosmetyczką, ale w ostatniej chwili spotkanie odwołałam. Dałam szansę moim paznokciom i tym cudownym specyfikom, które, na szczęście, zadziałały.

Serdecznie i z czystym sercem polecam!!!!

poniedziałek, 18 marca 2013

Z życia moich włosów

Dziś o pielęgnacji włosów. Czyli jak myję, co ile myję, czym myję i czym odżywiam.
Włosy mam do połowy pleców, farbowane, normalne, ale z tendencją do lekkiego przetłuszczania  na drugi dzień po umyciu.
Kiedyś myłam włosy codziennie rano. Od pewnego czasu jednak, kiedy rano muszę przebrnąć przez obrządki dziecięco-śniadaniowe, nie mam na to czasu i w związku z tym myję włosy co drugi wieczór. Nie lubię tego jednak. Rano, mimo że są czyste, nie wyglądają już tak ładnie, widać skutek "poduszkowania". No ale grafiku nie zmienię, inaczej się nie da. A o 5-tej rano wstawać nie zamierzam.
Od ponad roku, używam szamponu z Ziaji do włosów normalnych.





Jest tani, bardzo dobrze pielęgnuje włosy, nie widzę żadnych minusów.
Odżywka. No właśnie, tu jest problem..
Nie wiem dlaczego wiele firm kosmetycznych wycofuje z rynku produkty, które cieszą się popularnością i zadowoleniem wśród swoich klientek. Tak stało się z odżywką z Pantene Pro-v, którą stosowałam z uwielbieniem przez ponad 4 lata (po każdym myciu!), aż tu nagle zniknęła z półek sklepowych i teraz nie wiem, czym ten genialny kosmetyk zastąpić. Była to odżywka bez spłukiwania, z serii intensywnej regeneracji do włosów zniszczonych i suchych, biała butelka z czarnym dziubkiem.




Butelki miały dwa rozmiary, ja zawsze kupowałam ten większy, w Realu. Odżywka była genialna, włosy ją kochały, były miękkie, łatwo się rozczesywały, a co najważniejsze uratowała moje bardzo zniszczone rozjaśnianiem sianowate i porowate włosy. Byłam jej wierna tyle lat, a teraz niestety nie ma ona równej sobie. Nie ma odżywek bez spłukiwania!! Jak to możliwe?? Nie rozumiem tego działania producentów. W takim na przykład Rossmannie, mamy do wyboru:
a) cała masę odżywek ze spłukiwaniem
b) odżywki w spray'u
c) serum i maski
d) odżywkę/balsam bez spłukiwania z Joanny z serii Apteczka babuni.
To wszystko..
Ad. a) Oczywista oczywistość- myjemy, potem czekamy kilka minut uwieszone nad wanną lub kabiną prysznica, co jak dla mnie jest bardzo meczące i irytujące.. A jakoś niezbyt wierzę w te opowieści o ekspresowych odżywkach, które po 10 sekundach odżywią nasze włosy w magiczny sposób. Nie wierzę w to i jak dla mnie to strata czasu i pieniędzy.
Ad. b) Próbowałam i kompletnie mi te spray'e nie pasują. Mam obecnie spray z Schaumy, z jedwabiem, ma ułatwiać rozczesywanie włosów. 



Nie ułatwia. Włosy są tępe i oporne na jakiekolwiek zabiegi fryzjerskie, począwszy od rozczesania ich, po modelowanie na szczotkę. Masakra.
Jedyny plus to zapach- bardzo ładny. Podsumowując- absolutnie nie polecam.
Z Schaumy próbowałam także  spray'u do włosów zniszczonych i suchych  z mleczkiem migdałowym (taka brązowo-beżowa butelka). Także, oprócz zapachu, zero pozytywnych rezultatów.

Ad. c) Próbowałam kilka masek, miedzy innymi z L'oreal Elseve tej żółtej serii, bardzo dobry produkt, ale niestety nie do codziennego stosowania.
Serum- używam bardzo dobrego serum na końcówki włosów z L'oreala, zakupione na Allegro.

Jest to olejek o pięknym zapachu. Rozprowadza się kilka kropli na palce, po czym wciera w końcówki wilgotnych włosów, potem suszymy. Końcówki są bardzo dobrze nawilżone, ładnie się układają. Ten produkt jest godny uwagi. Na pewno kupię następne opakowanie.

Ad. d) Odżywka/balsam  Joanny z Apteczki babuni. Znana wszystkim i wszędzie. Jedyna (chyba, że nie dowidzę, patrząc na półki w sklepach..) odżywka bez spłukiwania.

Z braku laku.. Może być. W skali 1-10 oceniam ją na 3. Trochę ułatwia rozczesywanie, ale poza tym włosy są niezbyt miękkie i podatne na układanie. Po prostu nie robi z nimi prawie nic.
Wiem, że może zbyt dużo wymagam i za bardzo narzekam. Ale niestety miałam szczęście używać tej mistrzowskiej odżywki z Pantene Pro-v, po której każda inna wysiada w przedbiegach. Gdybym wiedziała o zamiarze wycofania, zakupiłabym cały zapas..Chyba że tylko w moim mieście jej nie ma..
Trudno.
To tyle z dnia życia moich włosów. Khadi poszedł w odstawkę. U mnie nie sprawdził się.

Pozdrawiam:)












sobota, 16 marca 2013

Palaczom już podziękujemy..

Kiedyś popalałam, nie mogę zaprzeczyć. Lata liceum i trochę po, częste imprezy przy piwku, posiedzenia na ławkach na osiedlu, imprezy domowe, wszyscy wtedy palili, paliłam i ja. Nigdy nie wpadłam w uzależnienie. Potrafiłam wypalić paczkę w ciągu jednej imprezy, potem przez kilka tygodni nawet nie spojrzałam w stronę papierosa.
Przyszedł czas, gdy zaczęłam myśleć o dziecku, wtedy umysł kobiety (normalnej kobiety..) wyzwala w sobie najlepsze pokłady zdrowego rozsądku i chęć dbania o siebie i przyszłe nienarodzone jeszcze życie. Przez ostatnich 6 lat zapaliłam jednego papierosa, a właściwie zdołałam dopalić do połowy, na weselu u mojej koleżanki.. Smakował okropnie, rozbolała mnie głowa,  a pyszne jedzenie weselne podeszło do gardła. Nigdy nigdy nigdy więcej.
Piszę, że normalna kobieta dla o siebie i dziecko w brzuchu- dziś przy okazji robienia zakupów i przemieszczania się między jednym sklepem a drugim, zobaczyłam idącą z naprzeciwka rodzinę. Pan, pani, dwoje dzieci w wieku przedszkolnym i...kolejne dziecko w brzuchu tejże pani. Ciąża jak na moje około około 8. miesiąc. Widok piękny i na pierwszy rzut oka godny pozazdroszczenia (często nachodzi mnie chęć posiadania jeszcze jednego szkraba), gdyby nie papieroch wiszący z ust pani-mamy. Kobieta zaciągała się nim niczym ostatnim tchnieniem powietrza, zadowolona z siebie. Co dziwne, nie wyglądali na rodzinę patologiczną. Normalnie ubrani, dzieci zadbane, mąż przystojny o miłej dla oka twarzy.
Często musze powstrzymywać się, bo najchętniej podeszłabym do takiej durnej baby i potrząsnęłabym nią i spytała, czy myśli o swoim dziecku zapalając kolejnego z rzędu papierosa. Tacy ludzie pewnie nie myślą, albo naprawdę rzadko, tak więc moja żądza uduszenia tego typu jednostki zawsze pozostaje tylko w sferze marzeń..
Nie jestem w stanie pojąć, jak można nosić w sobie bezbronne małe życie i jednocześnie wdychać te wszystkie setki tysięcy toksycznych substancji. Bo nie tylko alkohol pity w ciąży szkodzi. Papierosy także. Często dzieci takich rozkosznych mamusiek rodzą się z zespołem ponikotynowym,  są sine, mają szarą matową skórę na całym ciele i trudność ze złapaniem pierwszego oddechu. A w przyszłości astmę, alergię i skłonność do chorób laryngologicznych.
Mam koleżankę/znajomą (aczkolwiek unikam jej, jak mogę..), która będąc w drugiej ciąży paliła jak smok, jawnie i bez ceregieli. Gdy ją spytałam, czy wie co robi, odpowiedziała że jej pierwszy syn urodził się zdrów jak ryba a też paliła, będąc z nim  w ciąży.. Masakra..Nie utrzymuję z takimi ludźmi kontaktu. Są beznadziejni, bezmyślni, okrutni..I tego typu kobiety oraz ich panowie, którzy palą w towarzystwie kobiety w ciąży lub małego dziecka, powinni być z miejsca kastrowani. Obowiązkowa antykoncepcja, zakaz dożywotni powoływania na świat nowego życia.
O widoku dzieci w fotelikach samochodowych, gdy na przednich siedzeniach oboje rodzice kopcą, a okna są pozamykane nawet nie ma co mówić.. Nóż się w kieszeni otwiera, mam ochotę wezwać policję lub straż miejską.. Ale co to da.. Jeszcze mnie wyśmieją, albo potem na ulicy rozjadą..






Plakat ten to mistrzostwo. Podpisuję się obiema rękoma. A palaczom już dziękujemy. Tylko tych dzieci żal..:(