Od kiedy zaczęłam się malować (czyli już trochę czasu minęło..), zawsze byłam fanką błyszczyków. Najchętniej w odcieniach cielistych, ewentualnie lekko brązowych, beżowych, złotawych, w zależności od pory roku. I nastroju.
Pewnego dnia na rynku pojawiły się pomadki marki Maybelline i trafiły do tzw. szaf w wielu sklepach, typu Rossmann, Superpharm, itp.
Byłam bardzo sceptycznie nastawiona do makijażu ust wykonanego pomadką/szminką (czy ktoś mi powie, na czym właściwie polega różnica??), bałam się wysychania i spierzchniętych warg,szybkiego "zjadania" podczas posiłków, dotykania filiżanki. Ok, decyzja zapadła- kupiłam. Mój wybór padł na szminkę z serii Color sensational, numer 475 Coral Diamonds. Kolor jest przepiękny, ciepła czerwień z lekkim odcieniem rudości i drobinkami złota, pięknie podkreśla usta, nie jest to kolor zbyt krzykliwy, ani narzucający się. Jeśli chodzi o trwałość to oceniam ją na 8/10. Dobrze natłuszcza usta, nie podkreśla suchych skórek. Jedyny minus to zapach, a właściwie jego brak.
Drugi odcień z tej serii to numer 852 Coral Pearl. Jest to łososiowo-koralowy ciepły odcień, bardzo delikatny i subtelny, doskonały do codziennego makijażu. Podobnie, jak w przypadku pierwszej szminki, dobrze natłuszcza usta, dość długo się na nich utrzymuje, nie wysusza.
Jednym słowem: polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz