piątek, 18 stycznia 2013

Pan MM

Gdybym miała wymienić kogoś z obecnie żyjących tzw. osób publicznych, które wzbudzają mój szacunek i szczerą sympatię, na pewno byłby to Marcin Meller.
Szanuję go przede wszystkim za jego nieskrywaną miłość do książek i sposób, w jaki o tym szaleńczym uczuciu mówi, wszem i wobec. Każde wydanie Newsweek'a zaczynam od felietonu pana M, nigdy mnie nie zawiódł w tej materii. Jego elokwencja,perfekcyjna polszczyzna, zabawa słowami, cięte riposty i fenomenalna percepcja świata, powalają i dają wiele radości z wyższej półki.
Książki traktuje jak największy dar, poświęca im każdą wolną chwilę, często zaniedbując wszystko inne. I tak samo, jak ja, nie pojmuje, dlaczego ludzie nie czytają, dlaczego te cholerne statystyki są tak nieubłagane, i czy faktycznie tylko te pół książki przypada na głowę w ciągu roku ......Pół książki, pół głowy..
Też kocham książki, całym sercem. Czytam, gdy tylko nadejdzie ta cudownie wolna chwila, gdzieś w fotel wciśnięta, z filiżanką zielonej herbaty, opatulona  kocem...Czytam moim dzieciom, codziennie, niezmiennie od dnia ich narodzin. I największą nagrodą jest dla mnie fakt, że nie potrafią już zasnąć bez ulubionej bajki, czy nawet dwóch, trzech..
Czytajmy! Sobie, dla siebie, sobie na wzajem, dzieciom, w tramwaju, w lecie i zimie.
Każda książka to nowe życie, czyli największy i niedościgniony luksus, o którym uczeni nawet nie śnili. Niby żyje się raz, w jednej rzeczywistości, ale właśnie tylko niby. Ile książek, tyle wymiarów, tyle doznań, uśmiechu i zadumy.
Miłego dnia. I miłego czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz