środa, 6 marca 2013

Khadi- nie dzieje się nic..

Dnia 7 lutego, czyli prawie 4 tygodnie temu, zaczęłam swoją przygodę z olejem Khadi. Tyle się naczytałam ochów i achów, tyle zdjęć "przed i po", tyle wyrazów zachwytów i oczarowania..
Khadi stosuję co 3 dni. Od razu po powrocie do domu, czyli na ogół w okolicach godziny 16-tej, nakładam olej na skórę głowy. Nalewam olej do miseczki, potem zanurzam wacik i wcieram przedziałek po przedziałku. Na koniec wylewam jeszcze trochę oleju na dłonie i wcieram w tył głowy. Masuję przez 5 minut, związuję włosy w koński ogon i tak chodzę naolejowana przez mniej więcej 4 godziny. Ostatnio myję włosy na noc, rano nie wyrabiam się ze wszystkim, wyprawienie dzieci do przedszkola, śniadanie, makijaż, na mycie włosów nie ma czasu.
Po 4 tygodniach nie zauważam żadnego wpływu oleju na moje włosy. Rosną, jak rosły dotąd,nie widzę przyspieszenia. Kondycja bez zmian. Muszę zaznaczyć, że mam  zdrowe włosy, może ciut przesuszone farbowaniem i modelowaniem na szczotkę, ale poza tym ich kondycję oceniam na 5-. Zależało mi na przyspieszeniu wzrostu włosów, ponieważ zapuszczam i zapuszczam, marzy mi się długość do połowy pleców. póki co sięgają do łopatek.
Nie zauważyłam negatywnych skutków. Skóra głowy jest w porządku, włosy nie przetłuszczają się, ogólnie widzę, że nic nie widzę.
Dokończę butelkę, ale na pewno na tym zakończę stosowanie tego specyfiku. Wolę dopieszczać włosy dobrą odżywką i suplementacją "od środka", jak dla mnie Khadi to taki lekki pic marketingowy i wyrzucenie pieniędzy w błoto.
W odniesieniu do Khadi czuję się mniej więcej tak:




Pozdrawiam:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz