czwartek, 14 marca 2013

Zasłuchana..

Podobno o gustach się nie dyskutuje. Wiadomo przecież, że to co się podoba osobie X, może nie podobać się zupełnie osobie Y. Życie i liczne niezręczne sytuacje nauczyły mnie, że swoje opinie staram się (zagryzając zęby..) zachować dla siebie, począwszy od zapatrywań polityczno-społecznych, poprzez gusta kulinarne, estetyczne (uroda, strój, makijaż), czy też muzyczne.
Dziewczyny na całym świecie zachwycają się urodą niektórych mężczyzn z tak zwanego "świecznika", a ja tak patrzę i patrzę i kurcze blade, nic w tych panach nie widzę. Bez nazwisk, wybaczcie..
Albo zapachy- popularny ostatnio zapach Chloe, w tej buteleczce z kokardką (poniekąd 5 z plusem za flakon, to akurat mi się podoba). Zachęcona przez sporą ilośc bardzo pozytywnych komentarzy na blogach, przy okazji zakupów, weszłam do Sephory i bezmyślnie, spryskałam się tą właśnie wodą.. Bez chwili zastanowienia. Włosy, nadgarstki, nawet mankiety od marynarki..
Dawno nie czułam się tak źle. Fizycznie! Chloe jest jednym z zapachów, które z racji kompletnego nieprzypadnięcia mi do gustu, sprawiają, że jest mi autentycznie mdło, mam słodki posmak w ustach i kręci mi się w głowie. Podobne wrażenie wywołuje u mnie DKNY (zielone jabłuszko) oraz J'adore. Tego ostatniego akurat bardzo żałuję, podoba mi się na innych, na mnie jest nie do zniesienia..
Dlatego faktycznie, kwestia gustu to rzecz względna. I ilu jest nas na świecie, tyle gustów i guścików krąży między nami.
Wracając do idei tego postu, chciałam napisać o tym, co ostatnio gra w moim sercu, uszach i głowie, i nie może przestać. KOCHAM!!!Kocham szalenie.



Basia Trzetrzelewska. Absolutny geniusz muzyczny. Nieznany zapewne młodemu pokoleniu, bardziej osobom urodzonym w latach 70-tych. Ta wspaniała kobieta, polka, to maksymalnie urzekający głos, wspaniałe brzmienia, lekki jazz, soul, wspaniałe rytmy R'N'B.
Pamiętam, że gdy miałam 10 lat, mój starszy kuzyn pożyczył mojej mamie oryginalną (wow!-w tamtych czasach!!) kasetę Basi, jej pierwszy album "Time and tide". Pamiętam także, że mimo iż wówczas byłam oszalałą z miłości fanką Madonny, zakochałam się w tym brzmieniu i puszczałam tę kasetę całymi dniami.
Potem na długi czas zapomniałam o niej, co jakiś czas słuchałam jej piosenek w radiu, z wielkim sentymentem przypominając sobie dawne lata.
Kilkanaście lat potem, kolega polecił mi płytę Basi, jej koncert z Broadway'u, gdzie możemy usłyszeć kompilację jej najlepszych piosenek, z genialnymi muzykami i chórkiem w tle. 
Płytę kupiłam, przesłuchałam i jakoś odłożyłam na półkę. Miałam wtedy okres fascynacji muzyką grunge i ostrym brzmieniem, przeplatanym umiłowaniem dla Jamiroquai'a.
Kilka miesięcy temu, podczas sprzątania, a raczej odgruzowywania szuflad, odkryłam płytę Basi i włączyłam. OSZALAŁAM!!! Odleciałam zupełnie. A razem ze mną mój mąż i moje dzieci!!


Płyty słuchamy codziennie, po kilka razy. Moje córki śpiewają razem z Basią, potrafią nucić całe utwory. Koncert ten jest fantastyczny. Od razu dokupiłam jej dwie inne płyty, które są także wspaniałe i godne uwagi.









 Jeśli lubicie dobry kawałek muzyki z klasą, ambitnej i dopracowanej do perfekcji, polecam serdecznie. Obiecuję, że nie rozczarujecie się. Jestem ogólnie rockową dziewczyną, kocham Pearl Jam, Alice in Chains, RHCHP, Stonesów, Depeche Mode, ale sięgam też po klimaty w stylu Incognito, wczesnego Georga Michaela, Michaela Jacksona (też tego wczesnego), Brand New Heavies czy właśnie wspomnianego wcześniej Jamiroquai'a.
Basia to muzyka, która łapie mnie za serce. W całym tym masowym zgiełku i hitach o niskich lotach (bez tytułów, wybaczcie), taka muzyka i artysta to skarb. Polecam do słuchania o każdej porze dnia i nocy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz