piątek, 8 marca 2013

Nudy na pudy + udany duet kosmetyczny

Wiem z doświadczenia, że nie ma nic bardziej nudnego, niż siedzenie w domu z chorymi dziećmi..
Od zeszłego piątku jestem uwięziona w czterech ścianach, tzn. nie do końca uwięziona- chodzę do pracy, ale od razu po lekcjach pędem wracam do domu i wtedy jednostka pilnująca, czyli albo mój mąż albo moja mama, uciekają do swoich obowiązków i pozostawiają mnie na pastwę, zmęczoną po pracy i z perspektywą kilku godzin zabijania czasu na kanapie. No bo ile można układać puzzle, bawić się w dom, albo grać w Piotrusia. Zawsze ratują mnie bajki, dziękuję za wynalezienie telewizji satelitarnej, ale ile bajek można znieść...Kilka..
Siedząc tak i wycierając zakatarzone nosy, czuję się zawsze jak w potrzasku. Wiem, że przez najbliższych kilka dni nie wyjdę do miasta, nie pójdę na odprężający spacer do Rossmanna  (sic!), nie będę miała chwili dla siebie. No cóż. Takie to życie matki..
Obecnie czytam książkę pana Jeffrey Eugenidesa, pt. "Intryga małżeńska".




Ciężko mi określić, czy podoba mi się, czy nie. Jestem rozbita. Nie czyta się lekko i przyjemnie, to pewne. Raczej czytam, żeby jak najszybciej skończyć i kupić coś nowego.
Zobaczymy, jestem w połowie, może się jeszcze rozkręci.. Ogólnie mówiąc- przereklamowana ta książka..


Od kilku dni stosuję odżywkę z Delii, raczej może bazę pod tusz, będącą jednocześnie odżywką do rzęs. Nakładam jedną warstwę odżywki (jest mleczna, po wyschnięciu niewidoczna na rzęsach), co sprawia że mimo braku tuszu, rzęsy są naprawdę wydłużone i ładnie rozdzielone. Gdy odżywka wyschnie, nakładam jedną, góra dwie warstwy tuszu. Od ponad roku jestem wierna maskarze z Maybelline, dobrze znanej na naszym rynku.

Duet godny polecenia. Rzęsy są długie, gęste, odpowiednio pogrubione. Świetny efekt!!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz